wtorek, 3 marca 2009

...just chillin...

...na środku oceanu w jakim przyszło mi dzielnie zmierzać się z każdą uderzającą we mnie z różnym natężeniem falą, zdarza mi się niestety czasem "podtapiać" ( ale to chyba tylko dlatego, że nie potrafię pływać;P) odnajduje zawsze jedno i to samo "koło ratunkowe", które pozwala mi złagodzić "ból po starciu z falą". Koło, które jest zawsze ze mną w tych złych i dobrych chwilach, które pozytywnie nastraja mnie do życia i pomaga często zrozumieć wiele niejasnych, czy niewyjaśnionych spraw bądź sytuacji...podejrzewam, że każdy z nas ma w swoim życiu takie właśnie "wyjście awaryjne" (a jeśli nie ma to szczerze proponowałabym znaleźć:D), do którego się ucieka gdy fale życiowych sytuacji napierają na niego i często nie chcą złagodnieć lub po prostu "zamilknąć". W moim przypadku takowym ratunkiem jest MUZYKA i choć lesbijką nie jestem:) to kocham ją nade wszystko, bo jako jedyna jest zawsze przy mnie, moja "przyjaciółka". Wierna, zaskakująco nieprzewidywalna, różnorodna, cierpliwa, wysublimowana, umiejąca się "znaleźć w każdej sytuacji", nie rzeźbiąca problemu, a często bez słów potrafiąca mi pomóc...Ona jest jak panaceum na wszystkie troski, kłopoty, rozterki...wpełza przez me małżowiny uszne i "krok po kroku" - acz zdecydowanie - wypełnia każdy najmniejszy fragmencik mojego ciała, powodując przyjemny, błogi i niczym niezmącony stan relaksu i oderwania się od rzeczywistości... Towarzyszy mi od dziecięcych lat i nie rozstaje się z nią nigdy...dlaczego?? bo w niej jest "to coś" co powoduje, że jestem szczęśliwa, że "I'm living my life like it's golden", że widzę sens w najbardziej bezsensownych sytuacjach...mogłabym tak pisać bez końca, a meritum dzisiejszego posta umknęłoby mi gdzieś między kolejnymi nutami płynącymi z głośnika...
...Chodzi o to, że ciągle zauważam ludzi, którzy nie radzą sobie z życiem, szukają sobie problemów (które tak naprawdę nie istnieją), rozpamietują różne sytuacje, a zapominają o najważniejszym...
???WHAT IF TOMORROW NEVER COMES??? ....
"Sztuka życia - to cieszyć się małym szczęściem."

Phil Bosmans

Peace & Love....

poniedziałek, 2 marca 2009

...w poszukiwaniu lepszego jutra...

Mimo, iż wiem, że jutro może nie nadejść, to staram się żyć złudzeniami/marzeniami/pragnieniami/nadziejami, którymi de facto nienawidzę żyć...ale cóż innego pozostaje człowieczkowi, który stanął na rozstaju dróg i musi podjąć być może życiową decyzję??Rozpatrywać, rozmyślać, bić się z samym sobą??Czy pozwolić zadecydować "losowi"?? Czy musiałam się znaleźć na rozstaju dróg...odpowiedź może być tylko jedna - OWSZEM. Każdy codziennie staje przed różnymi wyborami, podejmuje lepsze lub gorsze, mądre bądź bezsensowne decyzje, które mogą mieć albo też mają decydujący (czy nam się to podoba czy nie) wpływ na naszą przyszłość...Popełniamy wiele błędów w naszym życiu??Nie, jak dla mnie są to jedynie doświadczenia, które w pewnym momencie kumulują się w "kupę" jaką wypada posprzątać (niektórym pewnie to wisi), zdobyć się na odwagę i podjąć kroki w lepsze, a może po prostu inne życie...Nie, to nie są rozterki w stylu "o losie mam ból egzystencjalny" NIEE, przecież ja nie z tych, którzy wylewają swoje "smrody" na wirtualne karty otwartej już jakiś czas temu księgi...Wychodząc z założenia, które ośmieliłam się już przyjąć jakiś czas temu, że mam ogólnie WYJEBANE, że co ma być to będzie, że nie ma co się przejmować, że "jak jest problem to ma rozwiązanie, jak nie ma rozwiązania to nie ma problemu", mogę śmiało i niegrzesząc tym stwierdzeniem w żaden sposób powiedzieć, że "ZNOWU MIAŁAM KURWA RACJĘ"...:D jednak wykluł się w mej głowie na podstawie gęstej rozkminy plan/pomysł na delikatną, chyba że nie dam rady kontrolować ABS-ów w moich sofiksach to przeogromną modernizację obecnego systemu wartości:D:P Skąd zmiany?? Może to kolejny, nieprzewidziany i niezapowiadany etap na drodze, którą przyszło nam wszystkim kroczyć, w który mam ochotę "wejść" z wielkim i niczym nieograniczonym impetem:) Nikt nigdy mi niczego nie zabraniał, więc i tak będzie tym razem:)
"Life is simple- do, what u realy love to do and have fun"
Pewne rzeczy pozostaną bez zmian, niektórzy prawdopodobnie (ośmielam się spekulować:P) nieźle się zdziwią (wyjdą z butów staną obok i wbiją się w "ciężki szok") tudzież mile zaskoczą, kiedy zaczną zauważać zmiany:) Po co to wszystko?? Po co o tym informuje?? Chwale się, żale czy zwierzam?? Nie:D Chce jedynie zakomunikować fakt, że już jestem bliska podjęcia decyzji, którą wybrać z dróg, i że tym razem nie zamierzam się z niej wycofać, przecież to takie proste, "w prawo lub w lewo" byle by czynić ludzi szczęśliwymi, a i ja będę szczęśliwa:D Jeśli można "znaleźć po dwóch tygodniach nie otwierania białych wrot w kuchni, wypoczywającą tam świeżą sałatę, robić naleśniki z herbaty, modlić się do figurek, cieszyć się z najmniejszego podmuchu wiatru wdzierającego się przez uchylone okno i czerpać z tych dziwnych -dla niektórych- rzeczy turbo przyjemność"...tzn. że czas najwyższy korzystać z dobrych rad ludzi, którzy potrafią cieszyć się życiem:) W końcu żyję po to by dawać szczęście...
"Jeśli chce się być szczęśliwym, nie wolno gmerać w pamięci."

Emil Cioran

Peace & Love for all ya:*:*:*