środa, 8 lipca 2009

W gąszczu, gęstwinie,komyszach...

...zmąconych i poplątanych ze sobą myśli, trosk, obaw, smutków, radości, wniosków, spostrzeżeń...brnę, po prostu kurwa idę!!chcę czy nie chcę, nikogo to nie obchodzi, idę. Dokąd?? Przed siebie, wyznaczoną trasą?Nie...tak nie potrafię, krążę/przemierzam/podążam zawsze jakąś dziwną - inną od wszystkich - ścieżką, zwaną potocznie przez ogół entuzjastów "życiem" i staram się nie oglądać, za czymś co wydawało mi się być takie cenne, niczym niezmącone. Dobrze znany teren, po którym stąpało się tak pewnie, odważnie, nie ważąc na nic, ani na nikogo...jednak wszystko się zmienia. Nie wiem czy to dobrze i w sumie nie poszukuje na swoje rozważania odpowiedzi, ona zawsze przychodzi sama - niespodziewanie. W jakiś dziwny, bliżej nie znany mi sposób zakręciłam się na chwilę i odkręcić się nie mogę...nie odnajduje się w tym całym chaosie...potrzebuje dobrej kawy, fajeczki i partyjki w szachy to uruchamia logiczne myślenie, uspokaja i wycisza...towarzysz do gry się z pewnością znajdzie, tylko ostrzegam, że nie grałam od hmmm o ile dobrze zapamiętałam tę datę to od 06.09. roku minionego:P Mimo wszystko coś muszę w tym temacie przysposobić, odświeżyć, ruszyć, bo wiedza ulotną jest, a czytanie książek kryminalnych nazbyt mnie zabiera...
.....właśnie:D:D!! tak na marginesie, z dobrej rączki (dzięki "Boże S." a.k.a MAŁY misio z mokrym noskiem a.k.a Pan Pociągający)udało mi się brzydko mówiąc wyhaczyć całkiem smaczną książeczkę (taaaaką ksiąąążeczkęęę:P:P), napisaną przez niejakiego Roberta Crais'a pt. Requiem dla Miasta Aniołów:) , którą bez ograniczeń pożarłam jednym haustem (jak można żreć łykając ??chcesz uzyskać odpowiedź wyślij sms'a pod numer .....:P):D Nie żebym polecała, bo to chyba oczywiste, że jak już ją przeczytałam, to słaba/mizerna/licha/wątła być nie mogła:P Nie zmuszam nikogo do czytania, jednakże zaznaczam, że warto oderwać się od świata żyjącego śmiercią niejakiego M.J (niech śpi w spokoju, a Wy wrzućcie luzy na banię (zapożyczone od Bóg S. przez dUUUże "S":P)bo już nawet wiadomości nie można spokojnie pooglądać), czy od kolejnej popoludniowej schadzki na małe co nieco, bo jak wiadomo "Bez tego teges, nie ma sialalala". Zresztą nie będę się rozwodzić...ważne by trenować TEGO pod kopułką (o ile on tam jeszcze jest:P), bo jak zalęgnie i zadomowi się w nim sympatyczne z pozoru zwierzątko zwane potocznie leniwcem to później ciężko będzie się go pozbyć/wyeliminować z gry:) Wiem, że są wakacje...więc kończę wywód swój i .... Ci do tego:D:D
PEACE & LOVE (bo niektórzy kochają a nie mówią) .....

Brak komentarzy: